Hej,
Sobota.
Dzisiejszy dzień był całkiem fajny, taka luźna sobota.
Wstałam dosyć szybko, bo już o ósmej byłam na nogach. Miałam dobre śniadanie przy serialu, a potem poszłam do sklepu. Po powrocie zrobiłam sobie wodę z cytryną i pomału zaczęłam robić obiad, tortilla z kaszą jaglaną, czerwoną fasolą i sałatą z sosem jogurtowo-burakowym.
Zobaczyłam film Pewnego razu ... w Hollywood.
"Akcja filmu osadzona jest w 1969 roku w Hollywood. Film opowiada historię aktora Ricka Daltona (Leonardo DiCaprio) oraz jego dublera Cliffa Bootha (Brad Pitt). Dalton jest gwiazdą telewizyjną, jednak jego kariera aktorska staje na skraju załamania. W międzyczasie groźna sekta Charlesa Mansona planuje włamanie do willi reżysera Romana Polańskiego i jego żony Sharon Tate (Margot Robbie) w celu zamordowania wszystkich znajdujących się tam osób. Przypadkiem drogi Daltona i Bootha krzyżują się z członkami „rodziny” Mansona."
Dziwny film, z dużą ilością odniesień i takich smaczków. Na razie nie wiem czy do końca mi się podobał, bo muszę trochę o nim pomyśleć.
Obecnie już się umyłam, zrobiłam sobie nachosy z tortilli i nałożyłam pierwszą w moim życiu maskę w płachcie. Na razie na długi czas nie wrócę do maseczek tego typu, jakoś mi nie podeszły.
♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz szczerze dziękuję, przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę. Jednakże każda opinia ma dla mnie znaczenie.
♥♥♥
Jeśli już komentujesz, bo zależy ci tylko na wejściach i komentarzach to przeczytaj chociaż połowę postu, a dopiero potem skomentuj.