20 marca 2016

I'm letting go

Hej,
Niedziela i ostatni dzień kalendarzowej zimy.
Dobrze, że już oficjalnie przyjdzie do nas ta oczekiwana wiosna. W sumie to już zeszłe dni w ostatnim tygodniu wyglądały bardzo pogodnie. A teraz już trzeba będzie przyznać, że zima minęła. No cóż, czas płynie. A kiedyś w ogóle nie lubiłam późnych miesięcy typu październik, listopada, podobnie z czasem zimy kiedy to już nie było świąt. Obecnie trochę się zmieniło i mogę powiedzieć, że w każdym miesiącu mogę znaleźć coś co lubię.
A co tu dzisiaj? Zacznijmy od dokończenia wczorajszego dzieła, czyli żółtego, słodkiego kurczaczka w szaliku z wydmuszkami obok siebie, siedzącego w gniazdku. Które też dzisiaj malowałam i chyba po raz pierwszy używałam farby w spreju. Aż trudno mi się rozstać z tą małą kurką. Najchętniej to zostawiłabym ją sobie w domu akurat na święta. Może jednak szybciej wróci do mnie. A nawet jeśli nie to i tak znajdzie się na nią miejsce po powrocie do domu.
Co jeszcze dzisiaj robiłam? Byłam się przejść, zrobiłam część zadań, odpoczywałam, przeczytałam kilka rozdziałów książki, zobaczyłam kilka odcinków Jane the Virgin i wypisałam sobie słówka z angielskiego na jutrzejszą kartkówkę. Za chwilę się umyję i oglądając Kac Vegas w Bangkoku, postaram się pouczyć. Później przejrzę różne strony i będę mogła iść spać. Marzy mi się błogi sen. Na szczęście bieżący tydzień szkoły liczy jedynie trzy dni.
Potrzebowałabym dodatkowego dnia weekendu, no ale cóż. Trzeba sobie jakoś radzić.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz szczerze dziękuję, przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę. Jednakże każda opinia ma dla mnie znaczenie.
♥♥♥
Jeśli już komentujesz, bo zależy ci tylko na wejściach i komentarzach to przeczytaj chociaż połowę postu, a dopiero potem skomentuj.