Hej,
Środa. Jednak ta dzisiejsza była inna niż te normalne. Po pierwszej wstałam prawie o dziewiątej, zobaczyłam rano odcinek serialu, miałam strasznie dużo czasu, a potem dopiero na trzynastą jechałam pod kościół. Czyli rekolekcje, poszłam tam głównie tylko po obecność, jak dla skończyły się one o czternastej bo akurat potem miałam autobus. Dziwny był ten dzisiejszy dzień, tym bardziej, że potem spotkałam znajomych z innej szkoły i oni o tej porze normalnie kończyli. Fajnie jest mieć więcej czasu, ale mimo wszystko lepiej będzie zaczynać i kończyć szybciej. Jutro mam być o dziewiąte, ale jeszcze później musimy zrobić plakat na wos. Nie rozumiem sensu zadawania plakatów w szkole średniej, to nie gimnazjum czy podstawówka, gdzie większość osób mieszka w miarę blisko. No cóż, trzeba to zrobić i tyle.
Co tu więcej mówić, nie szczególnego dziś nie robiłam. Zobaczyłam dwa odcinki serialu, przeczytałam kilka rozdziałów, odpoczywałam. Za chwilę rozłożę łóżko, umyję się i pójdę zobaczyć odcinek Na dobre i na złe.
A wracając do Jane the Virgin. Jestem na dziesiątym odcinku, strasznie spodobał mi się ten serial. A na początku miałam pewne wątpliwości co do niego, jak się okazało nie były one potrzebne. Ta telenowela jest prześmiewcza, zabawna, ale jednocześnie wzruszająca i momentami bardzo smutna. Ma jednak w sobie takie strasznie kochane momenty, że aż serce rośnie. I co najważniejsze ten serial jest strasznie wciągający, jeśli się w niego wgłębimy nie można tak po prostu od niego odejść. Sami będziemy chcieli wiedzieć co dalej. Jak najbardziej wspaniały serial.
No to co, zacznę się zbierać. Przynajmniej teraz nie muszę myśleć o szkole, zadaniach i tym stresie.
♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz szczerze dziękuję, przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę. Jednakże każda opinia ma dla mnie znaczenie.
♥♥♥
Jeśli już komentujesz, bo zależy ci tylko na wejściach i komentarzach to przeczytaj chociaż połowę postu, a dopiero potem skomentuj.