Hej,
Niedziela.
Skończyłam czytać Mia Sheridan - Bez słów
"Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?
Archer, obarczony niewypowiedzianym cierpieniem, mieszka w swojej samotni blisko lasu. Jest przekonany, że tylko tyle mu zostało.
Do sennego, pobliskiego miasteczka przybywa Bree. Dziewczyna liczy na to, że w końcu odnajdzie rozpaczliwie poszukiwany spokój. Gdy spotyka Archera, jej początkowa nieufność zamienia się w rosnącą fascynację outsiderem. Próbując przedrzeć się przez warstwy niedostępności i dzikości, jakimi Archer przez lata zasłaniał się przed innymi, Bree powoli rozbiera go z kolejnych tajemnic.
Czy budzące się w ciszy uczucie uwolni ich od bolesnej przeszłości?"
Na samym wstępie muszę podkreślić, że ta książka spodobała mi się od pierwszych rozdziałów. Muszę powiedzieć, że dawno nie czytałam tak dobrego romansu. Po prostu nie wiem co więcej powiedzieć. Historie ukazane w niej były głębokie, wzruszały, ale i powodowały, że łzy same cisnęły się do oczu. I Archer i Bree przeżyli swoje własne piekło na ziemi. Razem zaczynają się dogadywać. Oczywiście w tej historii pojawiło się dosyć sporo osób, których nie da się polubić. Jednakże dobro mieszkańców tego miasta tak biło, że nie zwracało się takiej uwagi na negatywne postacie.
Mówiąc jednym prostym słowem: perfekcja
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A co tam dzisiaj? No w sumie to nie za dużo. Była piękna pogoda, ale w przestrzeni kilkunastu minut zmieniła się w deszcz i burzę. Na szczęście tym razem nie było to aż takie silne zjawisko, dzięki czemu też nie musiałam sprzątać podwórka jak na przykład we wtorek.
Pomalowałam paznokcie i w sumie za chwilę pójdę się myć, potem pewnie kontynuuję czytanie książki, po czym pójdę spać.
♥
Ciekawa ta książka musi być ;)
OdpowiedzUsuńI naprawdę jest, jak najbardziej ją polecam :)
Usuń