Hej,
Sobota.
Weekend.
Zobaczyłam Bridget Jones 3 / Bridget Jones's Baby
Czyli trzecią część znanej serii o Bridget Jones. Tym razem film opowiada o Bridget, która zachodzi w upragnioną ciążę. Problem tylko w tym, że nie wie, kto jest ojcem jej dziecka.
Szczerze nie sądziłam, że po tylu latach kolejny film o Bridget będzie dobry i nadal śmieszny. A mimo tego, nadal jest w nim to coś. Chociaż muszę przyznać, że bardziej podobały mi się wcześniejsze części. Jednakże i tak dużo się pośmiałam, zwłaszcza przed samym porodem, droga do szpitala i wejście do niego chyba wygrały. Osobiście wolałam Renée Zellweger trochę bardziej krągłą. Mimo wszystko trzeba zrozumieć, że minęło piętnaście lat od premiery pierwszej części.
Warto wspomnieć, że miejsce miał kolejny upadek z upadków Bridget, oczywiście do błota przy obecności publiczności.
Istotny jest też wątek Daniela i jego śmierci, przy czym w ostatniej scenie reżyserzy zostawili sobie furtkę do następnej części, choć wątpię, że takowa powstanie.
Jak dla mnie obecne zakończenie jest wystarczające, szczęśliwa Bridget ze swoim synem i mężem.
A co tam dzisiaj u mnie? No w sumie to taka normalna sobota. Byłam na dworze, wróciłam, za chwilę rozłożę łóżko i się umyję. Później przeczytam przynajmniej jedną księgę z Pana Tadeusza i może też uda mi się kontynuować książkę. Chciałabym też iść szybciej spać, bo ostatnio ciągle zasypiam około pierwszej.
Miłej soboty! ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz szczerze dziękuję, przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę. Jednakże każda opinia ma dla mnie znaczenie.
♥♥♥
Jeśli już komentujesz, bo zależy ci tylko na wejściach i komentarzach to przeczytaj chociaż połowę postu, a dopiero potem skomentuj.