Hej,
Sobota.
Tak w sumie to ostatni dzień mojego wolnego.
Co dzisiaj robiłam? Wstałam około dziesiątej, sprzątałam, odkurzałam, czytałam książkę i byłam na dworze, a później w domu u koleżanki i wróciłam do domu po dziesiątej.
Skończyłam czytać Jennifer Echols - Dziewczyna, która chciała zbyt wiele. Powiem tylko tyle, kolejna świetna książka w dodatku przyjemnie krótka. A mimo wszystko opisana historia jest szczególna. Jak dla mnie fajnie było czytać o tak jakby moich rówieśnikach.
"Wszystko, czego pragnie Meg, to uciec. Uciec z rodzinnego miasteczka. Uciec ze szkoły. Uciec od przywiązanych do skrajnie nudnego życia rodziców. To dlatego pewnego dnia posuwa się za daleko. Łamie prawo i zostaje nakryta przez policję.
John ma dziewiętnaście lat. Był najlepszym uczniem w szkole. Mógł iść do collage’u. A jednak zdecydował się zostać. Przestrzegać prawa. Służyć i chronić. To dlatego nie potrafi spojrzeć przez palce na wybryk Meg i postanawia dać dziewczynie nauczkę, której szybko nie zapomni.
Zbuntowana nastolatka i młody policjant. Ona wyśmiewa jego zasady. On krytykuje jej rebelianckie zapędy. Doprowadzają się do szału. Testują swoje granice. Aż, któregoś dnia, posuwają się za daleko."
Szczególne znacznie w tej historii stanowi most, na którym to właśnie Meg została przyłapana przez Johna od czego tak właściwie zaczyna się cała opowieść. Ostatecznie jego znacznie ukazane jest dopiero na samym końcu książki. Myślałam że to tylko trochę ponad sto stron, ale jest w nich zawarte po prostu wszystko. Nawet znacznie więcej niż na początku myślałam.
♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz szczerze dziękuję, przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę. Jednakże każda opinia ma dla mnie znaczenie.
♥♥♥
Jeśli już komentujesz, bo zależy ci tylko na wejściach i komentarzach to przeczytaj chociaż połowę postu, a dopiero potem skomentuj.