Dzisiaj już środa, ja dopiero byłam pierwszy dzień w tym tygodniu w szkole, a już mam jej dość. Ten dzień był i jest strasznie męczący. Zacznijmy od tego, że cholernie nie chciało mi się wstawać, miałam cichą nadzieję, że ktoś jest w łazience i będę mogła chociaż chwilę dłużej poleżeć. Tak jednak nie było. No nic, wstałam zebrałam się i poszłam do szkoły. Jest czerwiec, ostatniej tygodnie szkoły i nauczyciele zupełnie sobie odpuścili, tak właściwie to nie miałam dzisiaj żadnej lekcji. Próba z poloneza, gdzie irytowały mnie co poniektóre osoby, później próba z akademii na zakończenie gimnazjum, z czego nie było blisko połowy osób, przez co to wszystko dziś było lekko nie potrzebne, a na końcu w-f, gdzie zaczęliśmy nagrywać filmik na pożegnanie. Myślałam, że z racji, że kończę po trzynastej, do domu wrócę szybko i tutaj znowu się myliłam, kręcenie tego, wieczne powtórki z różnych powodów zabrały nam w sumie dwie godziny, w domu byłam prawie że o szesnastej. Dobrze, że już to mamy załatwione, tak czy tak pozostało jeszcze dużo innych rzeczy związanych z zakończeniem.
Obecnie jest po dwudziestej, a mi zostało jeszcze zebrać się, spakować i pouczyć na fizykę, jutro będę z niej odpowiadać i muszę dostać piątkę, żeby mieć pięć na koniec. W sumie temat nie był trudny, bo o tęczy, zjawiskach pogodowych i tym podobnym, czyli coś gdzie jakby co można pozmyślać.
Zaczęłam oglądać poradnik pozytywnego myślenia, ale dzisiaj raczej go nie zobaczę do końca. Na pierwszym miejscu mimo wszystko dziś jest fizyka, a film mogę zobaczyć kiedy tylko będę chciała. Ostatnio jak byliśmy na dworze, rozmawialiśmy właśnie o filmach, musiałabym zrobić sobie listę 'do zobaczenia'.
No to zostaje mi fizyka, trening, prysznic, książka i łóżko. Plan dosyć prosty, powinnam się szybko się uwinąć, tylko czekam na błogi sen, zwłaszcza, że przez większość dnia bolała mnie głowa, co za często się nie zdarza.
♥
Sama pamiętam ile przygotowań było przed zakończeniem roku, nie ważne czy to koniec gimnazjum czy liceum, zawsze jest maaaasa pracy do zrobienia. Ostatnie dni zazwyczaj to lajt ale chodzić i tak trzeba do końca :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńhttp://paulinaaa63-blog.blogspot.com/
Dokładnie :)
UsuńSwietne post jak zawsze
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://angelikao-blog.blogspot.co.uk/
.
Usuń