I znowu weekend i znowu sobota.
Dzisiaj podobno było czterdzieści stopni i szczerze mówiąc, to całkiem możliwe. Na taką temperaturę nie miałam za bardzo ochoty ruszać się z domu. Ostatecznością było wyjście na podwórko, żeby się przewietrzyć, bo u mnie w pokoju jest jeszcze cieplej. Ale w sumie lubię lato i ciepłą pogodę, więc też teraz nie będę narzekać. Jak dla mnie każda pora roku ma swoje pozytywne strony. Trzeba cieszyć się i korzystać z wszystkich dwunastu miesięcy roku, bo w końcu w listopadzie czy tam grudniu nie będzie się wychodziło na dwór na drogę w krótkim rękawie.
Co robiłam? Wstałam dosyć szybko jak na mnie, sprzątałam, czytałam, miksowałam owoce i siedziałam na podwórku, oglądałam film (ale go jeszcze nie skończyłam), czyli w sumie to tyle.
Wczoraj zaczęłam czytać Eleonorę i Parka, dzisiaj jestem na dwieście dwudziestej stronie, no tak. Dużo przedtem słyszałam o tej książce i jakoś same opisy mnie nie zachwycały, a ona sama też jakoś nie podrywa ze zdumienia, może to też dlatego, że jej jeszcze nie skończyłam. Zostało mi ze sto stron, czyli raczej jutro ją dokończę, wtedy zobaczymy jak to z nią jest. Mimo wszystko uważam, że jest dobrze napisana, przyjemnie i lekko się ją czyta.
Ostatnio gdzieś na jakieś stronie bądź grupie, nieważne, było zdanie brzmiące 'ostatni film jaki zobaczyłeś to twoje życie za pięć lat'. Zrobiłam trochę głupią minę, ciekawe było by moje życie po dwudziestce niczym w American pie. Dobrze, że to tylko taka próba dowiedzenia się, co też ludzie oglądają. Z tego też wpływu, dziś oglądam kolejną część tej komedii. Aktualnie jeszcze nie skończyłam, zostało mi jakieś dwadzieścia minut, może mniej.
Zimny prysznic wzięty, choć i tak nie czuję jakoś tej ochłody. Dokończę film i prawdopodobnie trochę poczytam. A potem mogę się postarać znaleźć wygodną pozycję i zasnąć.
♥
ale piękne zdjęcie
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog --> klik