Kolejny dzień, już czwartek.
Co tu dzisiaj powiedzieć, siedem lekcji i w tym w-f na którym całą godzinę biegaliśmy, no przynajmniej ci którzy chcieli dostać sześć punktów za wytrzymałość, w tym i ja. Jutro za to będę mogła posiedzieć sobie w szkole aż osiem godzin, a w tym z dwoma w-f"ami. No ale w końcu piątek.
Moja koleżanka już wróciła z Ameryki i jutro przyjdzie po zeszyty, współczuję jej odpisywania i zaliczania wszystkich rzeczy. Właśnie teraz zrobiłam jej taką listę wszystkich informacji, mam nadzieję, że jakoś to ogarnie i wtoczy się w szkolny tryb życia, ja w tym będę musiała jej pomóc. Szczerze mówiąc przyzwyczaiłam się, że nie mam nikogo z mojego miasta w klasie, jakoś jest to dla mnie teraz normalne, dzisiaj na przykład rozmawiałam z dziewczynami mojego znajomego (ale to zabrzmiało, miałam na myśli jego koleżanki), których ja nawet nie znam z imienia i nazwiska a one mnie i ile takich sytuacji już się zdarzyło, po czterech latach będę znała większość osób z wszystkich czterech szkół średnich. Nieźle co nie.
Co teraz, już jest dosyć późno, a ja muszę się jeszcze pouczyć, umyć, zrobić jedno bądź dwa zadania, a przy tym iść spać dosyć szybko, bo w końcu jutro wstaję po szóstej. Tak osiem godzin w szkole i jedna na dotarcie do niej i powrót do domu.
Już czuję weekend, nie mam za wiele czasu, a chciałabym opisać jedną śmieszną sytuację z dzisiaj z udziałem jednej nauczycielki, ale to nie dzisiaj, w skrócie mówiąc do końca dnia z kolegą wymyślaliśmy sobie nowe podobne stwierdzenia typu: twoje krzesło? co siedzisz!? / twoje powietrze? co oddychasz i tak dalej. Gdy się wie o co chodzi jest to o wiele śmieszniejsze.
Tak idę pod prysznic, a potem się uczyć.
♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz szczerze dziękuję, przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę. Jednakże każda opinia ma dla mnie znaczenie.
♥♥♥
Jeśli już komentujesz, bo zależy ci tylko na wejściach i komentarzach to przeczytaj chociaż połowę postu, a dopiero potem skomentuj.