31 marca 2015

Goodbye March!

Hej,
Kolejny wtorek, ostatni dzień marca. Jakoś szybko minął ten miesiąc, zresztą podobnie jak każdy inny, ale i tak za każdym razem, ani się nie obejrzę, a już znowu zaczyna się nowy miesiąc. Pierwszy kwietnia, prima aprilis, czy tylko ja czuję, że chociaż jeden z nauczycieli będzie chciał nas wkręcić.
Dzisiejsza pogoda pokazała się z najgorszej z obecnie możliwych stron, wiało, lał deszcz, a dodatkowo śnieg, przy czym było strasznie zimno, zwłaszcza jak na wiosnę. Przy takich warunkach trzecimi klasami zwiedzaliśmy muzeum w Oświęcimiu. Tematykę tego miejsca znam bardzo dobrze, czy to z normalnych lekcji na języku polskim czy też z dwóch zeszłych lat, gdzie kółkiem teatralnym tworzyliśmy wykład i akademię. A i tak pewnie większości osób chociaż raz obiło się parę słów o obozie koncentracyjnym, zagładzie żydowskiej. Tak właściwie to niczego nowe się nie dowiedziałam, ale zobaczyłam całą  ta scenerię na żywo. Kiedy wyobrażałam sobie co tam się działo, jak ci ludzie to wszystko przeżywali czułam strach, a co dopiero mieć za sobą takie przeżycia. To straszne co człowiek człowiekowi jest w stanie zrobić, zamiast serca i uczuć..mieć kamień. Jednym z najciekawszych rzeczy była wielka księga z nazwiskami ludzi, którzy tam zginęli, robiła wielkie wrażenie. Oprócz masy zwiedzających Polaków, można było tam spotkać jeszcze więcej osób zza granicy, Niemcy, Japończycy. Fajnie było ich chociaż chwilę posłuchać, taki prawdziwy język. Albo zauważyłam też, że większość obecnych tam Azjatów miało strasznie małe stopy w porównaniu do nas. Ciekawe na ile zdjęć się im wcisnęłam, ale to ich wina, ciągle robili zdjęcia, nawet tabletami. Mokre, błotne warunki nie sprzyjały, ale warto było tam jechać.
Na dzisiaj zostało mi się tylko spakować, umyć i iść spać. Dopiero co skończyłam pisać rozprawkę. Równoległa klasa właśnie na jutro ma referat z chemii z tego co my już mieliśmy, oczywiście trochę trzeba było ich wyśmiać, z tym, że my musieliśmy napisać tę rozprawkę. Ogólnie dzień nawet dobry, jedynie chciałabym w końcu odespać.

30 marca 2015

And who will fall far behind?

Hej,
Powitajmy nowy tydzień, już znowu poniedziałek. Pogoda dzisiaj jest strasznie niezdecydowana, cały dzień utrzymywało się zachmurzenie, kiedy wracałam do domu zaczął padać deszcz, co później podpadało w lekki grad, za jakieś dziesięć minut już było piękne słońce i niebieskie niebo, gdzie za kolejne dziesięć minut znowu utworzyła ulewa. Co by tu powiedzieć, zmienne humorki ma ta dzisiejsza pogoda. Aktualnie jest dosyć w normie, chociaż kolejny raz pojawiają się ciemne chmury, ale przynajmniej przestało tak strasznie wiać. Jasno jak na obecną godzinę, nadal czuję jakby ktoś ukradł mi godzinę. Niby to tylko drobna zmiana, ale jakoś byłam bardziej przyzwyczajona do tamtego czasu. W szkole jeszcze był dawny czas, jak pomyślę sobie, że wstałam o 5:38 albo że już o siódmej normalnie zaczęły mi się lekcje, aż trochę przykro. Tydzień temu o tej samej porze jeszcze spałam, byłam w domu. Ale pewnie za jakiś tydzień, kiedy w końcu odeśpię ten obóz naukowy, przyzwyczaję się i będzie tak jak zwykle.
W sumie ten poniedziałek był fajny. Piątka z wos'u, trzy czwórki z polskiego i czwórka ze sprawdzianu z historii, co oznacza, że prawdopodobnie utrzymam się przy tej czwórce do końca roku. Szczerze mówiąc nie miałabym nic przeciwko i trochę chciałabym, zawsze miałam mocną tróję, głównie dlatego, że nie przepadam za tym przedmiotem i nigdy nie chciało mi się na niego uczyć. Aktualnie postaram się nie dostawać niskich ocen i powinno być dobrze.
Jutro trzecimi klasami jedziemy do Oświęcimia, do muzeum, czyli główne tematy to Auschwitz, obóz koncentracyjny, pamięć o zagładzie. Wydarzenia z tamtejszego miejsca nie są za miłe, czy przyjemne, dzięki muzeum i ciągłej pamięci, nie zapomnimy i nie dopuścimy do podobnych zdarzeń.
Poniedziałek.

blissless:

29 marca 2015

Who will fight?

Hej,
Kolejny dzień, dzisiaj już niedziela. Snu o godzinę mniej, przy tym, że ja jeszcze nie odespałam tego obozu, jestem nadal zmęczona, specjalnie nawet nie złożyłam łóżka z myślą, że wrócę do łóżka i muszę przyznać fajnie sobie tak w nim poleżeć, oglądając powtórki trudnych spraw z całego tygodnia na polsacie dwa.
Wczoraj jeszcze zapomniałam wspomnieć o jednej sytuacji z obozu, a przechodząc do sedna sprawy o skrzypiącym łóżku. Tam razem z koleżanką miałyśmy łóżko małżeński, bo był to pokój czteroosobowy, mi to tam zupełnie nie przeszkadzało. I tak miałyśmy osobne materace. Od pierwszej nocy moje łóżko strasznie skrzypiało, ale już za dwa dni nie miałam tego problemu. Wtedy kiedy mnie aktualnie nie było w pokoju koledzy złamali dolną deskę podtrzymującą. Nic więcej się z nim nie stało, co najważniejsze przestało skrzypieć. A co do łóżek małżeńskich, chłopcy z pokoju pod nami też je mieli, ale w nim nie spali, woleli połamani spać na fotelach. No ale względem ich wyszło by to trochę dziwnie. A mimo to też złamali deskę z jednego łóżka, dodatkowo mieli rzekę z lodówki, w której najpierw wybuchnęła puszka z energetykiem. Do tego wszystkiego prawie spadł im telewizor i rozregulowali radio. Można powiedzieć, że przy tym wszystkim nasze jedno łóżko to nic. Ale tak jest zawsze na wycieczkach. Podsumowując to wszystko jeszcze jeden raz było wyjątkowo i szczególnie, ten kto nie jechał może tylko żałować.
Kolejna niedziela, co oznacza, że będę musiała się zebrać, może nawet trochę czegoś powtórzyć i liczyć, że nauczyciele dalej będą tacy mili. Jeśli nie to będę mogła przyznać, że co poniektórzy są lekko fałszywi.
Na spacerze już byłam, za chwilę spakuję się, wpiszę obóz do mojego zeszytu i nadal będę słuchać soundtrack'u z szybkich i wściekłych 7. To chyba dobry plan. Poza tym mogłabym się na chwilę położyć, bo dzisiaj większość dnia czuję jak oko mi skacze, to jest tak denerwujące. Ogólnie trzeba wykorzystać ostatnie chwile tego weekendu.

28 marca 2015

Who will love you?

Hej,
Dzisiaj już sobota.
Z obozu naukowego wróciłam już wczoraj w okolicy południa, muszę przyznać, że ten tydzień minął mi znacznie szybciej niż zazwyczaj. Pięć dni minęło jak jeden. Było fajnie, pogoda dopisywała, a lekcje dosyć szybko mijały. Tutaj sprawdza się powiedzenie: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Dzień zaczynał się przed siódmą, gdzie zebrałam się i już chodziłam na pokojach, potem o ósmej śniadanie, dwie lekcje, pomiędzy nimi pół godziny przerwy, obiad, kolejne dwie lekcje i kolacja. Oczywiście znajdywały się momenty gdzie było trochę więcej czasu i wtedy mogliśmy pograć w bilarda, co też robiłam. Za pierwszym razem kiedy kolega tłumaczył mi co mam zrobić, jakoś użyłam za dużo siły i bilą trafiłam mu w palec, ale trafiłam i to za pierwszym razem. Ogólnie i tak najlepsze były wieczory i noce, gdzie głównie chodziłam po pokojach ludzi. Oprócz tego tak jak zazwyczaj na każdej innej wycieczce pojawiła się drama, serio bardzo idiotyczna, ale no cóż. Najlepsze było to gdy siedziałam u osób z innej klasy i oni negatywnie opisywali moją, ich reakcja po tym jak zorientowali się, że ja przecież jestem z tej klasy. Właśnie najgłupsze jest to, że wszystko poszło na reputację całej klasy. Ale nie mówmy już o tym, lepsza była moja koleżanka, która pomyliła bataliony i chciała iść do mojego pokoju, w tym problem, że zamiast do nas dostała się do pokoju nauczycieli z tekstem 'gą gą gą wszystkie gąski moje' albo moje zaćmienie o trzeciej nad ranem, gdy odłączyłam telefon koleżanki, obudziłam ją i pytałam się czy go podłączyć, po czym jak gdyby nigdy nic wróciłam do snu. Albo teksty nauczycieli, w ogóle wszyscy byli jacyś mili, ciekawe czy zostanie im to też w normalnej szkole.
Wczoraj byłam już strasznie znużona, około osiemnastej położyłam się, zasnęłam i spałam tak dobre trzy godziny. Potem tylko wstałam, pościeliłam sobie łóżko i po chwili znowu spałam. Długo będę odsypiać te cztery noce, zwłaszcza, że na przełomie dzisiejszej nocy posuwamy zegary o godzinę do przodu, co oznacza, że zniknie mi sześćdziesiąt minut snu.
Co dzisiaj jeszcze będę robić, na pewno zobaczę szybko i wściekle, mogłabym też opisać ten obóz w moim zeszycie, co kiedyś i tak będę musiała zrobić, oprócz tego ciepły, długi, przyjemny prysznic i błogi sen. Obym tylko nie zasnęła przy filmie.

27 marca 2015

Memories ♥

Hej,
Dziś trochę o wspomnieniach,
Dlaczego są one takie ważne? Ponieważ opisują zazwyczaj te miłe historie zdarzenia, przynajmniej tylko te chcemy pamiętać. Warto robić zdjęcia, lub prowadzić sobie pamiętnik, aby tak zwyczajnie tylko to wszystko czego nie możemy albo nie chcemy nikomu powiedzieć wyrzucić z siebie, a potem powspominać i uśmiechnąć się do kartki z zeszytu. Dużo bardziej wolę te pamiętniki zeszytowe tylko dla nas i nikogo więcej, te internetowe każdy może przeczytać i nie możemy wszystkiego opisać, wypisać, a pisząc tylko dla siebie wyrabiamy pismo, czujemy się potem lepiej i po prostu zawsze możemy jakąś stronę spalić i nikt jej nie ma, a w internecie można zrobić screena i ogólnie nie jest to to samo. We własnym zeszycie możemy tworzyć co chcemy, możemy go obklejać, rysować zarówno w środku jak i na zewnątrz, wypłakać się 'wypisać' do niego, robić z nim co chcemy, trzymać pod łóżkiem bądź poduszką, z lekką grozą, że ktoś go kiedyś znajdzie. Może i z tym internetowym jest podobnie co do ostatniego argumentu, ale mimo wszystko to nie to, przynajmniej nie dla mnie. Prowadzenie bloga, jest świetne, późniejsze wspominanie również, ale jednak nigdy nie napisałabym tutaj kto obecnego dnia mnie maksymalnie wkurzył, kto co do mnie napisał, powiedział. A tak mam tą myśl, że jeszcze kiedyś za jakieś parę lat, znajdę 'ten zeszyt' i po kolei będę czytać, co czy kto mnie wtedy tak irytowało.
A ty co myślisz o pamiętnikach i jak już to jaki wolisz wybrać?

26 marca 2015

Potęga książek

Hej,
W tamte wakacje 2014 strasznie wkręciłam się w czytanie książek, przeróżnych, długich, znakomitych. Zazwyczaj dotąd osądzałam książki jako nudne lektury, które muszę przeczytać, a kiedy odbierałam to jako przymus, tym bardziej nie chciałam ich wtedy czytać, prawie nigdy nie przeczytałam do końca większości lektur, może zakończenia kilku poznałam, reszty albo w ogóle nie zaczęłam albo nie dotrwałam, wydały mi się wtedy zbyt przerażająco nużące. Teraz nawet trochę żałuję, mogłam znaleźć wiele innych dużo fajniejszych i ciekawszych, niestety mój poziom czytania jak byłam mała skończył się na krótkich pozytywnych bajkach. Ale mówi się lepiej późno niż wcale. Teraz gdy wkraczają do kin czy premier jakieś znane filmy na podstawie książki, którą akurat czytałam sama mogłam wyobrazić i zarysować sobie dane postacie, wyrobić sobie własną ocenę. Aktualnie zaczęłam książkę 'trzy metry nad niebem', jest dosyć lekka i przyjemna, szybko się ją też czyta, oprócz niej chciałabym też zacząć 'nie mów nic, kocham cię' i 'papierowe miasta'. Lecz ostatnio nie mam za dużo czasu i zostają mi tylko wolne wieczory w tygodniu i co poniektóre weekendy, przy czym zawsze wprasza się jakaś lektura, ostatnia to 'stary człowiek i morze' muszę przyznać, że jest to ciężka książka, może i ma mało stron, ale długo się ją czyta, ma ukryty sens, który zawsze można inaczej zinterpretować.
Ogólnie cieszę się bardzo, że poznałam potęgę książek, a zaczęło się od 'gwiazd naszych wina' przy czym szybciej widziałam film, teraz tylko czekam na ekranizację 'szukając alaski' będę mogła wypominać czego nie ma, co jest, co było inaczej i co się wydarzy.
Każdy może znaleźć coś dla siebie, podobnie jak też i ja znalazłam.


25 marca 2015

Believe movie

Hej,
W ostatnim czasie oglądałam film dokumentalny o Justinie Bieberze, "Believe". Krótko mówiąc to wspaniały film, opowiadający o jego życiu, życiu, które już nigdy nie będzie zupełnie zwyczajne. Mówi dużo o jego trasach, koncertach, tworzeniu piosenek, własnych myślach. Wypowiada się wiele osób, które mają z nim kontakt codziennie albo co jakiś czas oraz fanki. Jednak najbardziej zabawne uwagi miała jego mama, mówiła o jego zaroście, właściwie wąsiku i o zbyt nisko opuszczonych spodniach. Ostatni temat był jak dla mnie najbardziej śmieszny, gdy wypowiada te słowa "Nie pozwól by spodnie cię nosiły, to ty noś spodnie" tutaj można byłoby wyszukiwać jakiegoś filozoficznego wytłumaczenia, ale to zdanie dotyczy tylko zwykłych spodni. Opowieść pokazuje jak Justin reaguje na chorobę, później na śmierć Avalanny. To tylko film trwający około dwóch godzin, ale tak na prawdę opisuje większość jego historii, można połączyć ten film z wcześniejszym "Never say never" gdzie jest młodszy. Wspominając kiedy to mając zaledwie dziewięć lat grał pod teatrem, aby pomóc swojej mamie, obecnej rodzinie. Mogłabym tu wypisać całą jego historię, ale jeśli kogoś ona ciekawiła, łatwo można znaleźć ją w internecie. Dlatego, że nie chcę się już tu tak rozpisywać. Wracając do filmu zachęcam, są momenty potrafiące rozbawić do łez, ale także smutne fragmenty zmuszające do późniejszej refleksji.
W kilku słowach, film warty zobaczenia, potrafiący przypominać się do rozmyślań o nim, o wszystkim przez co przeszedł Justin, zarówno jest to możliwość spojrzenia na niego z innej perspektywy.

24 marca 2015

Stay fit

Hej,
Ostatnio dosyć głośno o odchudzaniu i zdrowym odżywianiu, to dobrze, że jak najwięcej osób chce poprawić swój wygląd i czuć się lepiej z samym sobą. Dobrze jest najpierw ustalić sobie cel, a potem pomału do niego dążyć. Najpierw nie można też przesadzać, zarówno z ćwiczeniami, jak i dietą, wszystko małymi kroczkami, żeby później nie było efektu jo-jo gdy zakończymy ćwiczenia/dietę wszystko co straciliśmy podojone uzyskaliśmy z powrotem. A jeśli przemęczymy się ćwiczeniami w przeciągu kilku dni, to odechce nam się i na kolejne planowane treningi będziemy znajdować sobie wymówki. Ważne jest, żeby pić dużo wody, jeść co kilka godzin, odmawiać sobie słodyczy i fast foodów, a jeden dzień w tygodniu lub w dwóch możemy pozwolić sobie na coś więcej, taka nagroda. Najważniejsze pamiętać, że w jedną noc kilogramy nieprzyszły, także też w jedną noc nie znikną. Regularna aktywność fizyczna, zdrowe i zbilansowane odżywianie oraz rozsądek, taką drogą determinacji powinniśmy iść do wymarzonej sylwetki. Fajne są też obrazki bądź jakieś teksty motywujące, warto wydrukować je sobie i powiesić gdzieś w widocznym miejscu, z planem ćwiczeń też możemy tak zrobić. Czas i tak upłynie, a tylko od ciebie zależy jak go wykorzystasz. Nie mówiąc już o poprawie kondycji, nasze samopoczucie też będzie lepsze, dlatego, że podczas ćwiczeń wydzielane są hormony szczęścia. No to jak, jednak warto iść pobiegać czy też potańczyć, wykonać ćwiczenia z aerobiku. A zawsze lepiej mieć ze sobą swoją ulubioną muzykę, ona nadaje tępa i często od niej zależy jak ćwiczymy. Może i nie jestem w tym temacie ekspertką, ale jednak dosyć dużo mogę powiedzieć, sama już bardzo długo regularnie ćwiczę, aktualnie dzień bez ćwiczeń to dla mnie dzień stracony. Pamiętaj, że wybór zależy wyłącznie od ciebie.

kilka przykładów chwytliwych i energicznych piosenek



23 marca 2015

And at the end of all your lies

Hej,
Ostatnio w nocy jak nie umiałam znowu zasnąć, bo nie chciało mi się spać, siedziałam sobie i myślałam. Aż doszłam do wniosku, że większość szkół w Polsce ma obite, przytwierdzone normy. Jeżeli jest już jakieś ciekawsze, dużo fajniejsze zajęcie od siedzenia w ławce i udawania, że się słucha to jest to poza programowe, dodatkowe. Dlaczego nie ma jakiegoś wyjątkowego przedmiotu, który na pewno przyda nam się w przyszłości albo czegoś do pokazania swojego charakteru, myślę tutaj na przykład o gotowaniu lub robótek z drewna. Raczej większość z dziewczyn w przyszłości kobiet, matek, żon będą musiały gotować, chyba, że akurat jakaś trafi na kucharza albo ważniejsza będzie dla niej kariera. A nawet jakby dla samej siebie jako hobby. Robótki z drewna, jak dla mnie to był by dużo lepszy przedmiot niż technika, gdzie przez cały rok robiliśmy katamaran, jakby co to taka pływająca łódka (pomniejszonych rozmiarów oczywiście) bo sama najpierw nie wiedziałam co to do końca jest. A zrobienie sobie stoliku do pokoju, samodzielnie, jest fajnym uczuciem, bo przecież zazwyczaj jak robimy coś samemu czujemy dumę i spełnienie. Szafka, krzesło, stolik, półka, do zrobienia tych rzeczy potrzeba wiertarki, śrubokręta, trochę wyobraźni. U mnie cała szkoła robi na technice dokładnie to samo, a gdyby miało się choć trochę wyboru, nie jesteśmy, aż tak bardzo ograniczeni. Jak dla mnie wprowadzenie tego typu przedmiotów było by o wiele fajniejszymi i przydatniejszymi pomysłami. Jak na razie u nas nie widać tego, żeby tak się zapowiadało, ale może kiedyś trochę zmotywują się na przykład zagranicznymi szkołami i wprowadzą jakąś zmianę. Oczywiście na początku była by to ogromna przemiana, ale potem to było by już normalne.
Tak mam bardzo poważne przemyślenia nocą.

22 marca 2015

'Cause now I'm breaking at the bridges

Hej,
Dzisiaj już znowu niedziela, ale ta dla mnie nie będzie taka jak zwykle, po południu będę musiała się spakować, bo przecież jutro wyjeżdżam na ten obóz. Co za razem oznacza brak szkoły i brak typowego poniedziałku. W sumie mówiąc bardzo mi się to podoba. Chociaż dziś jakoś za bardzo nie chce mi się zabrać do pakowania, ale jak już zacznę to będzie lepiej i wszystko pójdzie sprawnie i szybko.
Ostatnio ciągle świeciło słońce i było dosyć ciepło, zaczęła się wiosna i dobra pogoda sobie poszła, w wielu miastach padał deszcz, a nawet śnieg, u mnie jak na razie jest tylko zachmurzone niebo. Niby, że od jutra ma być lepsza pogoda, ale tak czy tak muszę zabrać ze sobą ciepłe ubrania. Zresztą i tak wzięłabym kilka swetrów, bo po prostu je uwielbiam. Choć prawdopodobnie i tak ciągle będę chodzić w bluzie. Dresy są fajne, wygodne i ciepłe, ale i tak zazwyczaj wolę bluzę i legginsy. Dresowe spodnie ubieram tylko gdy jest mi strasznie zimno albo gorzej się czuję. Mimo wszystko mam nadzieję, że będzie świeciło słońce. Deszcz nie byłby za dość dobrą alternatywą przy tym, że rano będziemy biegać.
Uwielbiam takie wolne i spokojne niedziele, nie muszę się uczyć, nie muszę robić zadań, mogę zrobić sobie kawę i oglądać bezsensowne programy w telewizji, tak to dobry pomysł na niedzielny poranek i południe.
Teraz zostaje mi tylko spacer, pomalowanie paznokci i zaczęcie się pakować. Trochę dziwnie, że nie będzie mnie tutaj pięć dni. Ale posty i tak będą się pojawiać, napisane z przyśpieszenia, ale zawsze coś, nie chcę zostawić tutaj kompletnej pustki na tak długi okres czasu.
Weekend!

21 marca 2015

Then who the hell was I?

Hej,
Dzisiaj już sobota, pierwszy dzień wiosny. W tym roku nawet jakoś bardzo nie oczekiwałam na nią, zazwyczaj miałam dość śniegu, zimna i ogólnie zimy. A tym razem chyba ją nawet polubiłam, przy tym, że przez większość czasu było bardziej wiosennie bądź jesiennie, a prawdziwej zimy było może parę tygodni. Ogólnie dla mnie jest ona tylko w grudniu, w styczniu już emocjonalnie zaczynam wiosnę, trochę dziwnie, ale jakoś tak mam.
Dzień w sumie całkiem fajny, podobnie jak inne soboty, choć długo nie spałam, a potem jeszcze sprzątałam. Ale przynajmniej aktualnie mam wolne.
Co jeszcze będę robić, na pewno zobaczę kolejną część Szybkich i wściekłych, mogłabym też sprawdzić zeszyty i kartki, z których w dalekiej przyszłości (około dwóch tygodni) będę się uczyć, czy mi się to uda, nie wiem, lekko wątpię. Urodziny brata, czyli większość popołudnia mam zajęte, co jeszcze bym musiała zrobić nie wiem, może kontynuuję czytanie papierowych miast, dosyć ciekawa książka, gdzie ciągle chce się wiedzieć jak dalej potoczy się historia, co tam wymyśliła Margo. Na jutrzejszy dzień wypada mi spakowanie się, bo raczej nie zrobię tego w poniedziałkowy poranek tuż przed wyjazdem, przy tym też, że lubię się pakować.
Pogoda w ostatnim czasie jest zupełnie podobna, przyjemny lekki wiatr, temperatura sporo powyżej zera i pełne słońce od samego rana.
W wielkim skrócie pozytywny, fajny dzień.

20 marca 2015

And now all your love is wasted

Hej,
Dzisiaj już piątek, fajni iść do szkoły jedynie z torebką. Czyli minimalizm, dwa zeszyty i książka wraz z długopisem. Czułam się jakbym była na studiach. Dwie i pół lekcji minęło, po czym pojechaliśmy na targi, zobaczenie całej szkoły, przejście korytarzami, jakaś prezentacja sal i w końcu zbieranie jak największej ilości ulotek z większości szkół, jak na razie nie zdążyłam ich przejrzeć, ale tak to zostawię sobie je. Oprócz typowych reprezentantów, były też obecne maskotki szkolne. I tak już pod koniec razem z koleżanką chodziłyśmy po auli, zaczęłam machać do maskotki krecika, ten przybiegł do mnie i mnie przytulił, całkiem miłe. Inni już nie byli tacy fajni. Ale ten kret na długo zostanie mi w pamięci, po tym zdarzeniu jak już musieliśmy wychodzić, płakaliśmy ze śmiechu, a do tego wszystkiego nasza nauczycielka po drodze podczas zwiedzania szkoły, zgubiła się z kilkom osobami, właściwie to tylko poszli w innym kierunku. Podsumowując całe targi, warto było przyjść, było fajnie, miło, a w dodatku nie było lekcji, choć i tak w piątki kończę po trzynastej. Szkoda tylko, że nie pomyślałyśmy, żeby zrobić sobie zdjęcie z krecikiem.
Zaćmienie słońca, widzieliście dzisiaj, ja tylko w krótkim fragmencie, bo akurat obchodziliśmy szkołę. Ale za to widziałam już sporo zdjęć. Najszybciej następne takie zjawisko prawdopodobnie będzie można spotkać za jedenaście lat w 2026 roku. Trochę długo, ale do całkowitego zaćmienia jeszcze więcej czasu, gdzie już raczej my go nie zobaczymy.
Nareszcie przyszedł ten upragniony piątek. Przy czym cały następny tydzień większości trzecich klas nie będzie w szkole, obóz naukowy normalnie nazywany trochę inną wycieczką. Czyli pakowanie wpisane w niedzielny plan dnia. Spakuję się w ciągu góra godziny, a rozpakowywać się będę przez tydzień.
Teraz myślmy o tym, że nadszedł upragniony weekend, nareszcie wystarczająco czasu, aby zrobić wszystko co chcę, poczytać książkę i w dodatku dostatecznie poobijać się.

19 marca 2015

Sullen load is full, so slow on the split

Hej,
Dzisiaj już czwartek, ale tak właściwie to ja już dzisiaj prawie zaczynam weekend. Bo jutro będę tylko na dwóch pierwszych lekcjach, po których trzecimi klasami jedziemy na targi edukacyjne, zobaczyć szkołę ponadgimnazjalną. Tak właściwie to idziemy tam tylko dlatego, żeby minęły lekcje. Potem już nie wracamy na resztę lekcji.
Dzisiejszy dzień zapowiadał się źle, ale szczerze mówiąc było całkiem dobrze, zwłaszcza dlatego, że miałam zaskakująco świetny humor, a oba sprawdziany poszły mi całkiem zachwycająco, polski był naprawdę prosty, a historię skończyłam po piętnastu minutach i resztę czasu tylko kontaktowałam się z innymi i poprawiałam co poniektóre odpowiedzi.
Pogoda też fajna, świeciło słońce, było dosyć ciepło, chociaż rano jeszcze było czuć chłód marca. Jutro podobno ma być zaćmienie słońca około dziewiątej/dziesiątej. Będę starała się pamiętać o tym i pilnować nieba.
Nareszcie przyjdzie tak długo upragniony piątek, a z nim weekend. Cieszę się podwójnie, bo od poniedziałku do piątku będę na wycieczce, a właściwie mówiąc na obozie naukowym. Ale tak jak myślę nie będziemy się tam przemęczać nauką, w większości będą tam wyjścia na dwór, basen, w góry, a w tym tylko częściowo do sal. Dobrze, że jestem w mocniejszej grupie, dzięki temu będę miała o jedną chemię mniej i przy tym cały piątkowy dzień wolny. Co więcej jak na razie nie wiem.
Dzisiaj chyba nawet będę miała trochę czasu, aby poczytać książkę, chyba, że zobaczę film z Paulem Walkerem. Nie wiem, jedynie muszę wyjąć torbę i wziąć długi prysznic.

18 marca 2015

Suckle on the hope in lite brassiere

Hej,
Dzisiaj już najlepsza środa, czyli do weekendu zostały tylko dwa dni, a właściwie dla mnie to tylko dzień. Ponieważ w piątek będę jedynie na dwóch pierwszych lekcjach, po czym trzecimi klasami jedziemy na targi edukacyjne czyli głównie zobaczyć ofertę jednej szkoły ponadgimnazjalnej. Z czym i tak piątek zawsze jest dosyć luźny.
Dzisiejszy dzień minął całkiem dobrze, miałam dzisiaj tylko sześć lekcji, gdzie niektóre osoby i tym razem nie tylko z mojej klasy, miały okazję mnie zdenerwować. Ale nie będę tracić własnego zdrowia przez czyjąś głupotę. Poza tym to był pierwszy dzień w tym tygodniu bez sprawdzianu, za to jutro mam aż dwa, z historii i z polskiego, z czym na żaden z nich nie mam ochoty się uczyć. Uważam, że jest mi to niepotrzebne, a dodatkowo nie lubię tych przedmiotów, gdyby to był niemiecki to miałabym trochę inne zdanie. Ale no cóż, tak czy tak należało by się trochę pouczyć, ale jeszcze nie teraz.
Dziś pierwszy raz w tym roku poszłam do szkoły w bluzie i trampkach, fajnie poczuć ciepło i delikatny wiatr. I nareszcie nie będę musiała zmieniać butów. Zimowe ewidentnie poszły w odstawkę, choć myślałam, że jeszcze do końca tego tygodnia będę w nich chodzić. No nic, dla mnie obecnie już przyszła wiosna.
W sumie było całkiem dobrze, środy to moje ulubione dni szkolne.

17 marca 2015

Come on, skinny love what happened here

Hej,
Wtorek już prawie minął, czyli dwa najgorsze szkolne dni już za mną. Jutro nareszcie ulubiona środa, dwa angielskie, polski, matematyka i dwa w-fy przy czym kończę o godzinę szybciej.
Dodatkowo świetna pogoda, gdzie nawet humor od razu lepszy.
Dzisiejsze wstanie na siódmą do szkoły, kartkówka z polskiego, straszny sprawdzian z chemii, z czego połowy zadań z niego nie robiliśmy na lekcjach i lekka kartkówka z niemieckiego. Dzień caly się dłużył, a ja zaraz po przebudzeniu już miałam dość tego wtorku. Teraz mogę stwierdzić, że jest dobrze, nie muszę na nic się uczyć, zadania w większości zrobione, jedynie się spakować i cieszyć, że nic nie muszę. Za chwilę pójdę pod prysznic, potem czas na M jak Miłość, może project runway bądź po prostu laptop, a może pójdę szybciej spać, bo aktualnie jestem dosyć zmęczona, a wyspanie się jakoś mi nie grozi. No cóż, podsumowując dobrze, że jutro jest środa.
Pogoda coraz cieplejsza, wczoraj jak wracałam do domu, było mi strasznie ciepło, dzisiaj podobnie. Słońce, przyjemna temperatura i nadchodząca kalendarzowa wiosna. Choć tak właściwie można powiedzieć, że ona już przyszła, bazie na drzewach, a wszystko na dworze pomału zaczyna się zielenić. Tę porę roku szczególnie lubię, uwielbiam ten moment, gdy wracam do domu, otwieram u siebie okno i mogę patrzeć co się dzieje, jak fajnie jest na podwórku. Za chwilę już będzie szło iść na dwór w samym swetrze czy bluzie, chodzić po ulicach, iść po kogoś, a nie będzie się tak szybko robiło ciemno.

unaparted:~

16 marca 2015

And you'll be owning all the fines

Hej,
Dzisiejszy dzień jak to zazwyczaj typowy poniedziałek.
W szkole nawet dobrze, sprawdzian napisany w miarę całkiem w porządku, na żadnej lekcji mnie nie zapytali, przy tablicy nie byłam, ogólnie mówiąc nic szczególnego nie robiłam ani też się nic specjalnego nie działo.
Ze szkołą na tvn'ie na pewno choć raz się spotkaliście, albo to tylko z reklamą albo też oglądacie odcinki. Ja zazwyczaj też po piętnastej włączam telewizor. Oglądam to głównie dlatego, żeby się pośmiać i wypomnieć, co jest w obecnym odcinku nierealne. Patrząc na tamtą szkołę, a moją to porównanie wygląda strasznie. To co u nich dzieje się jednego dnia, u mnie zdarza się może raz na pół roku, a nawet takie pomysły czy tematy raczej są niespotykane. Ostatnia jakaś sytuacja, która się u mnie wydarzyła była rok temu, gdy kolega spadł z ławki i złamał obojczyk(czy coś sobie z nim zrobił). To było wielkie wydarzenie.
Aktualnie skończyłam pisać referat z chemii o narkotykach, alkoholu i innych uzależnieniach, mówiłam wczoraj, że może zacznę go pisać, tak jak myślałam, nie ruszyłam nawet jednej kartki. Napisałam w sumie sześć stron. Wzięłam już też prysznic. Zostało mi tylko się pouczyć głównie na sprawdzian z chemii i przygotować jakoś, że jutro znowu idę na siódmą rano. Bardzo pocieszające.
Nie no, będzie dobrze, czas szybko minie i już będzie środek tygodnia, czyli coraz bliżej do weekendu a zarazem już po dwóch cięższych dniach szkolnych.
Lecę się edukować, białka, tłuszcze i cukry na mnie czekają wraz z środkami stylistycznymi.

15 marca 2015

'Cause I'll be holding all the tickets

Hej,
Niedziela, co oznacza, że już jutro znowu poniedziałek i nowy tydzień. W którym czekają mnie cztery sprawdziany (angielski, chemia, historia, polski), referat z chemii, kartkówki (wos, niemiecki, polski..) i możliwość pytania z lekcji, tak aż chyba widać moje zadowolenie i chęć pójścia do szkoły. Pocieszeniem jest to, że zostało tylko pięć dni szkoły, a w następny poniedziałek rozpoczyna się obóz naukowy, głównie przygotowujący do egzaminów gimnazjalnych, ale możemy przypiąć go do wycieczek, będzie chodzenie po górach, obijanie się, rozmawianie, chodzenie po nocach i tym podobne typowo wycieczkowe akcje.
Dzisiaj pogoda była znacznie lepsza, świeciło słońce i było dosyć ciepło. Świetna pogoda, żeby się przejść, tak też zrobiłam.
Aktualnie zrobiłam zadanie z angielskiego, pouczę się trochę i może nawet zacznę pisać referat z chemii, bo jutro i tak mam już dużo do zrobienia. Wolałabym po prostu odstresować się, posiedzieć z samą sobą, porysować albo zobaczyć serial. Niestety jest zupełnie inaczej i nie za bardzo mam możliwość wprowadzenia zmian.
Jedynym oddechem dzisiaj będzie prysznic i moje najukochańsze łóżko.
Już nawet zaczęłam myśleć co zrobię na czas obozy, gdy nie będę miała dostępu do laptopa, bloga. Prawdopodobnie napisze posty tematyczne, które w ostatnim czasie mogły mi się nasunąć na myśl, ale nigdy nie było wystarczająco czasu i miejsca, na odrębną notkę. Przez pięć dni, narobią mi się lekkie zaległości, a zwłaszcza na tumblrze, gdzie czasami po dwóch dniach braku czasu dla niego, przez godzinę go przeglądam. Trochę czekam na dzień powrotu i momentu, gdy zacznę opisywać cały obóz, a pewnie skończy się na tym, że będę strasznie zmęczona i nie rozpiszę się dokładniej. A właściwie to i tak zakładam, że większość nie będzie odpowiednia do publikacji.
Będzie dobrze ♥

14 marca 2015

But it will be a different kind

Hej,
Nadeszła sobota, tym razem jakoś nie odczuwam jej szczególnie, od ostatnich trzech dni miałam wolne dni. Niestety to co dobre szybko się kończy i już jutro będę musiała się uczyć. Czekające mnie w tym tygodniu sprawdziany i kartkówki wcale nie pomagają, ale myśl o tym, że jeszcze tylko tydzień i pięciodniowy obóz naukowy jest dosyć fajna. Obóz naukowy, samo zestawienie tych dwóch słów nie brzmi zachęcająco, ale tak właściwie jest to zwykła wycieczka, gdzie po prostu będziemy rozwiązywać testy. W większości i tak będę wyjścia na dwór, chodzenie po górach, sauna czy też basen. Zostało jeszcze dużo czasu, a już prawie wszyscy kłócą się o pokoje, mi zależy jedynie, żeby być z osobami, które lubię z wzajemnością i tak jak ja będą chodzić po pokojach innych. Nawet jakbym znowu miała robić przysiady czy pompki, dodatkowe ćwiczenia na mięśnie. Jakby co to chłopaki mnie przygarną, a ostatecznie zostaje mi korytarz. I tak pewnie będziemy o tym rozmawiać dziesięć minut przed rozdaniem kluczy.
Dzień dzisiejszy ogólnie taki jak inne soboty, sprzątanie, siedzenie. W końcu za oknem cały czas obecny był deszcz, nie jest za zimno, ale po prostu jest mokro. Jutro mogłaby być lepsza pogoda, nie miałabym nic przeciwko, a pewnie też będzie padać.
Naukę zostawiam sobie na jutro, dzisiaj tylko ciepły, długi prysznic, za szybcy i za wściekli, po czym upragniony sen. Być może jeszcze teraz zacznę chociaż jeden rysunek, w ostatnim czasie mam strasznie dużo pomysłów. Mogłabym w końcu je wykonać.
Jutro wielki powrót do nauki, nie mam ochoty uczyć się, ale przynajmniej przeczytałam już lekturę.
Nie będę o tym myśleć teraz, obecnie mam wolny sobotni wieczór.
♥\

13 marca 2015

And in the morning, I'll be with you

Hej,
Kolejny piątek trzynastego, czy był jakiś pechowy? Nie zauważyłam. Dla optymisty i tak będzie to normalny dzień, dla pesymisty pewnie gorszy, a dla realisty po prostu piątek, oznaczający początek weekendu. W tym wypadku najlepiej myśleć realnie.
Ostatni, trzeci dzień rekolekcji, czyli nie będzie już takiego siedzenia trochę bezsensu. Fajne w tym wszystkim jest to, że mogę dłużej spać, coś robię, mam jakąś ustaloną godzinę, ale całą resztę dnia mam zupełnie dla siebie, nie muszę się uczyć. Mogę wyjść na dwór, przejść się gdzieś bez ciągłej myśli co jeszcze muszę zrobić.
Popołudnie wyszło jakoś spontanicznie. ale było całkiem przyjemnie, bo kto nie lubi zakupów, nawet jakby miały trwać tylko dwie godziny. Czas wtedy mija strasznie szybko, oczywiście jeśli ma się dobry humor i lubi się chodzić po sklepach. Chyba, że jest trochę inaczej i zupełnie nie mamy ochoty gdziekolwiek chodzić, no cóż. Przynajmniej mam nowe buty i masełko do ust nivea vanilla&macadamia, głównie dlatego, że pomału kończy mi się carmex. Czyli dzień można zaliczyć do tych lepszych, pomimo piątku trzynastego i deszczu.
Dzisiaj też przeczytałam lekturę, stary człowiek i morze. Myślałam, że będzie ciekawsza, gdzie przez około 45 stron dzieje się prawie to samo, ale mimo wszystko chce się znać zakończenie. W skrócie mówiąc do końca nie wiem jak określić tę książkę, jest na pewno specyficzna, przez co też długo o niej nie zapomnę. Jakbym miała przypisać ją do danej grupy to byłaby gdzieś pomiędzy obojętne, a całkiem fajne. Zależy jak się na nią spojrzy.
Zaczynamy weekend.

12 marca 2015

And I told you to be kind

Hej,
Kolejny dzień prawie minął, fajnie mieć trochę więcej czasu, móc zaplanować sobie co chcę zrobić i niczego nie musieć. Tak właściwie to myślałam, żeby poczytać dzisiaj książkę albo lekturę bądź też wreszcie porysować tak zupełnie dla siebie, bez ograniczeń. Na plastyce czy artystycznych lubię rysować, ale zazwyczaj wtedy mamy wyznaczony temat lub w ogóle narzucony wzór. Mimo wszystko takie praca powinny być dowolne, powinny pokazywać co w nas samych siedzi, jak się aktualnie czujemy, co chcemy okazać. Najlepszym przykładem tutaj mogą być małe dzieci, które wyrażają siebie, dla nich zielone słońce i pomarańczowe niebo może być normalne, nie muszą pokazywać świata takim jaki jest, tworzą własną wersję.
Drugi dzień rekolekcji, czyli kościół, a potem długie wracanie do domu, po czym obiecany spacer z psem, który dzisiaj obchodzi swoje urodziny. Nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt, strasznie się do nich przywiązuję. Psy czy koty są świetne, miłe, przytulne, ciepłe, choć czasem pokazują zwierzęcą naturę. Po prostu trzeba przywyknąć do pewnych szczególnych cech, w końcu też każde zwierzątko jest inne, tak samo jak ludzie.
Myślałam też żeby zobaczyć jakiś film, ale to chyba już mi się nie uda. Za chwilę pójdę wziąć prysznic, poczytam trochę lekturę i może jeszcze wejdę na laptopa. Potem tylko kochane łóżeczko, spanie do ósmej jest świetne, oprócz tego, że kilka razy się przebudzam z myślą, że zaspałam. No cóż, przyzwyczajenie jest trochę silniejsze.
Jutro już piątek, jakoś szybko minął mi ten tydzień, ale te rekolekcje całkiem mi pasują. Nie muszę siedzieć po kilka godzin w szkole. po czym wieczorami się uczyć. Niestety w niedzielę cały czar pryśnie i znowu będę musiała ruszyć zeszyty.

11 marca 2015

And I told you to be balanced

Hej,
Dzisiaj środa, ale dla mnie ten dzień przypomina bardziej piątek. Jeden raz od bardzo długiego czasu miałam możliwość pójścia później spać i wstać około ósmej, ale niestety w moim domu, rano zaczęła się gra kto więcej razy obudzi Martę i zapyta czy nie zaspała. Pierwszy dzień rekolekcji, zaczynały się one o dziesiątej, a trochę po siódmej już byłam zupełnie obudzona. No cóż, może jutrzejszego dnia bardziej mi się uda i plan o śnie się powiedzie.
Ogólnie rekolekcje, jakoś nie brzmią zachęcająco, ale ostatecznie idę tam tylko dla obecności, bo jak na razie takową utrzymuję stu procentową. Mało kiedy opuszczam jakieś dni czy godziny, nawet jak jestem lekko chora to też chodzę, wolę nie opuszczać wszystkich sprawdzianów, kartkówek. Późniejsze nadrabianie tego mogłoby być kłopotliwe. Na bieżąco jest tego wszystkiego stanowczo za dużo, a co by tu jeszcze chodzić na poprawy rano, po szkole i uczyć się na aktualne rzeczy. Ale nie mówmy tutaj już o szkole, w końcu mam jeszcze łącznie z tym, cztery wolne wieczory, gdzie w ogóle nie muszę ruszać torby czy książek.
Śmierć ciągle jest gdzieś blisko nas, może i jej nie dostrzegamy tak zupełnie, ale ona cały czas jest obecna. Ile się słyszy o ludziach, którzy żyjąc, chcą umrzeć, jak i zarówno o schorowanych, którzy walczą do ostatniej szansy, chcieli by prowadzić zdrowe, długie życie, ale nie jest im to dane. Sama nie wyobrażam sobie samej odebrać możliwość życia, rozwijania się, oddychania, rozmawiania, ogólnie wszystkich czynności ludzkich, po prostu nie mogłabym tego zrobić. Czasami trudno zrozumieć samobójców, samo postawienie się w ich sytuacji, nie daje za dużo, być może dla nas to mała przeciwność, problem, ale dla kogoś słabszego, kto nie potrafi już sobie poradzić jest to jedyne wyjście i niestety nie widzi innego. Ktoś inny musiałby pokazać takiej osobie, że można wybrać inną drogę. Nie wyobrażam sobie pracy psychologów czy też psychiatrów, którzy spotykają się z ludźmi o różnych historiach, a każdemu należało by pomóc. Trochę przykre, ale prawdziwe.

misjudgments:when you find them, keep them.

10 marca 2015

And I told you to be fine

Hej,
Dzisiaj 10 marca, co jak dla mnie i bloga oznacza szczególną datę. Dokładnie dwa lata temu zaczęłam tutaj pisać, pojawił się pierwszy post "Witaj świecie!". Szczerze mówiąc nawet nie zauważyłam, kiedy ten czas upłynął. Mimo wszystko teraz mogę powiedzieć że warto mieć bloga i pisać regularnie. Zawsze kiedy miałabym ochotę mogę spojrzeć na stare posty, pośmiać się z samej siebie, swoich błędów, zobaczyć jak w tamtym momencie postrzegałam otaczający mnie świat, co mnie zamartwiało, a dzisiaj nie ma już znaczenia i ogólnie co się u mnie działo. Te pierwsze posty, ortografia, powtarzanie słów, przerywanie jednego tematu i przechodzenie do następnego, gdy post mógł mieć cztery zdania. Aktualne mogę powiedzieć, że większość tych moich słabszych stron blogowania zanikło wraz z czasem. W końcu piszę coraz więcej, coraz częściej, staram się dodawać posty codziennie i już długo mi się to udaje. Muszę przyznać, że jestem dumna z siebie, że tak długo tutaj jestem, wytrwałam, pomimo przeciwności, gorszych dni, okresów chorób, dużej ilości zadań, szkoły, tych chwil gdzie tylko chciałam rzucić się do łóżka, zasnąć i przez kilka następnych dni się nie obudzić, negatywnych komentarzy, zwykłych momentów smutku, rozdarcia, samotności. Wiem, że mogę tutaj wejść napisać co się działo bieżącego dnia, pouśmiechać się, wlać w siebie nadzieję, bo w końcu będzie dobrze, musi. Myślmy pozytywnie, jeśli szczęście Cię jeszcze nie spotkało to oznacza, że jest bardzo duże i idzie do Ciebie małymi krokami. Powtarzaj sobie te słowa gdy jest naprawdę źle i uwierz w siebie, że dasz radę.
Ten dzień zawsze będzie dla mnie wyjątkowy, nawet jeśli za kilka lat nie będę już prowadzić blogodm, jego urodziny będę obchodzić. To tak, już dzisiaj ma dwa lata. Co mogę jeszcze powiedzieć, chciałabym za rok napisać podobnego posta.

9 marca 2015

And I told you to be patient

Hej,
Dzisiejszy dzień już prawie minął, z tego akurat bardzo się cieszę, ale jeszcze został tylko jeden jutrzejszy wtorek, bo od środy zaczynam rekolekcje, czyli tak właściwie trzy dni dodatkowego wolnego. Ale odpoczynku i ogólnie trochę więcej wolnego czasu ostatnio strasznie potrzebowałam. Przy czym też to trzyma mnie w nadziei. A już za dwa tygodnie obóz naukowy, w sumie jedzie blisko 50 osób, niby będzie poranne bieganie, nie miałabym nic przeciwko, a nawet jestem chętna.
Mam fajne zadanie z chemii, a przynajmniej dla mnie najpierw wydawało się trochę dziwne. Czy tylko ja żyłam w pewności, że kisielu czy też budyniu nie da się zrobić samemu w domu, a koniecznie potrzeba kupnego proszku. Od dziś już wiem, że da się je zrobić samodzielnie, z pomocą przychodzi tutaj skrobia ziemniaczana. Czuję się jakbym odkryła jakąś wielką rzecz, a to tylko prosty porzeczkowo-pomarańczowy kisiel, który wyszedł zaskakująco dobrze. Zdolna Marta potrafi.
Dzisiaj też byliśmy trzecimi klasami, a tak właściwie to tylko w trzydzieści osób na lodowisku, ostatni taki wyjazd szkolny. Tym razem było najlepiej albo z powodu małej ilości osób, czy też fajnych osób, a może, że już umiem jeździć całkiem dobrze, a jak dla mnie zadowalająco.
Kawiarenka szkolna z okazji dnia kobiet, konkursy, trafianie serduszek z imionami i ogólnie całkiem dobry dzień.
Na obecny czas zostało mi opisać reakcję kisielu, narysować coś związanego z baletem na artystyczne, nauczyć się na polski i niemiecki. A jutro znowu muszę iść na siódmą rano na poprawę, ale reszta dnia powinna minąć w porządku. Będzie dobrze.

8 marca 2015

Right at the moment this order's tall

Hej,
Znowu nadszedł czas niedzielnego wieczoru, gdzie muszę uczyć się na jutrzejszy poniedziałkowy dzień, a trzeba było by też przygotować się psychicznie. Gdzie z tym drugim ostatnio trochę gorzej, nie mam ochoty iść do szkoły, siedzieć tam kilka godzin, słuchać wszystkich, pisać milion sprawdzianów, kartkówek, dostawać z nich dobre oceny, być miła, wysypiać się, mieć czas do siebie i znajomych. Pogodzenie wszystkich tych aspektów w całość jest strasznie trudne. Przynajmniej w tym tygodniu będę miała rekolekcje, czyli właściwie dwa dni w szkole z czym sześć pisemnych prac, rysunek na artystyczne i domowy kisiel/budyń na chemię, do tego wszystkiego kolejny referat. Po czym trzy dni do ochłodnięcia, nie mogę doczekać się wtorkowego popołudnia.
Dzisiejszy dzień do popołudnia był całkiem w porządku, wyszłam na spacer, świeciło słońce i wszystko było świetnie, a w okolicach godziny piętnastej do akcji wkroczyła szkoła, sprawdzian i trzy kartkówki. Muszę powiedzieć, że tego wszystkiego jest stanowczo za dużo.
Wczoraj Szybcy i wściekli, dzisiaj również tylko że tym razem piąta część. A za niedługo, bo w końcu 10 kwietnia wyjdzie długo oczekiwana siódemka. Przyznam, że bardzo fajnie było by iść na to do kina, czy też po prostu już zobaczyć. Niespodziewana śmierć Paula Walkera na pewno spowodowała ogrom zmian, aż dziwnie pomyśleć, że on już w niczym nie zagra.
A teraz przejdźmy do trochę pozytywniejszej części posta, do pogody, która dzisiaj była zaskakująco dobra, od samego poranka świeciło słońce, to aż zachęcało do wyjścia na spacer, zresztą zawsze jest dobra pogoda na przejście się, czasami zależy to głównie od humoru.
Jeszcze nie wspomniałam, że dzisiaj dzień kobiet, więc życzę wam zdrowia, szczęścia, dużo miłości, cierpliwości i samych najlepszych dni. Wszystkiego najlepszego.

7 marca 2015

Cut out all the ropes and let me fall

Hej,
Dzisiaj już znowu sobota, tym razem była ona zupełnie inna, nie było możliwości dłuższego snu czy też bardziej wolnego dnia. Ponieważ musiałyśmy zrobić projekt na wos. Ważne, że już mamy to gotowe, powinna być dobra ocena. Głównie przez to minęła mi większa połowa dnia. Ale było całkiem fajnie.
Mój poziom emocjonalny, w sensie humor znów sięga dna, ale przecież czasami trzeba dotknąć dna, żeby wspiąć się na szczyt. Tylko dlaczego tak długo leżę w tym dołku. Za niedługo będzie już drugi tydzień od momentu kiedy moje samopoczucie spadło i nadal się nie podnosi, co się ze mną dzieje. Do tego dochodzi jeszcze szkoła i multum sprawdzianów, kartkówek, zadań i po prostu mam dość tego wszystkiego. Najchętniej wyszłabym i to wszystko miała gdzieś albo po prostu położyłabym się i zasnęła. Niestety tak nie mogę, aktualnie mam do siebie tylko jedno pytanie, czemu piszę o tym wszystkim akurat dziś, w sobotni wieczór. Dopiero jutro będę się przejmowała szkołą, chociaż wolałabym mieć wszystko pod kontrolą. Myślmy, że będzie dobrze.
Już za dwa tygodnie większość osób z trzecich klas wyjeżdża na obóz naukowy przygotowujący do egzaminów, w tym też i ja. Na razie jeszcze o tym nie myślałam, ale będę musiała wymyślić coś na te pięć dni, aby nie było tutaj tak pusto. Może jakieś recenzje albo coś typu ulubione ostatniego czasu, bądź po prostu jakieś podsumowanie. A wyjdzie na pewno tak, że 22 w nocy będę wymyślała i pisała jakieś sensowne posty.
Na dzisiaj zostaje mi tylko ciepły prysznic, piraci z Karaibów i szybcy i wściekli, upragniony sen. Mogłabym też porysować, ale to zobaczę później.

6 marca 2015

I told my love to wreck it all

Hej,
Dzisiaj już piątek, nareszcie weekend. W zupełności mam już dość tego tygodnia, mimo że minął dosyć szybko i było dużo fajnych momentów. No cóż, odczucie, że znowu będę musiała wstać, będę musiała iść do szkoły, a tam wysiedzieć kilka godzin i udawać jak bardzo to wszystko mnie obchodzi i interesuje. Do tego mało snu i dużo spraw. Przy tym, że mój humor wrócił do tamtego z zeszłego tygodnia, czyli jest po prostu źle. Przynajmniej dzisiaj pocieszyła mnie piątka z kartkówki z chemii, z której spodziewałam się trójki oraz szóstka z plastyki, gdzie tylko 'pomazałam' trochę kartkę węglem mniej więcej przypominając przy tym martwą naturę. I jeszcze kolejne dwie piątki. Czy to jakiś szczęśliwy dzień, czy co.
Dzisiaj też w szkole oprawialiśmy dzień kobiet i muszę przyznać, że chłopcy z mojej klasy całkiem się postarali. Zabrali nas na pizzę i kręgle, czemu nie było całkiem fajnie. Oprócz lekko nie przyjemnej obsłudze. Ale pomijając to było bardzo dobrze. Pomimo tego, że czasem mam dość mojej klasy dziś było w porządku.
Czy tylko ja lubię od czasu do czasu po szkole, po powrocie do domu, położyć się i zasnąć na jakieś dwie godzinki. Taka fajna odstresowywująca drzemka. Może i nie jest to najlepszy pomysł, ale w niektórych dniach po prostu potrzebujemy na chwilę odlecieć od rzeczywistości. A tak jeśli w nocy nie będę mogła spać, poczytam lekturę, kiedyś muszę to zrobić. Tylko, żebym jutro wstała szybciej niż zazwyczaj, idziemy robić kolejny projekt na wos.
Uwielbiam pełnie, zwłaszcza wtedy, gdy mogę usiąść na parapecie czy też łóżku i po prostu patrzeć na podwórko, bo jest całkiem jasno. Zawsze w takim momencie chciałabym wyjść na spacer. Kiedyś tak zrobię, ale jeszcze nie dziś.
Oby ten weekend trwał jak najdłużej. Piątkowy i sobotni wieczór to najlepszy czas tygodnia.

radical-illusion:

5 marca 2015

Staring at the sink of blood and crushed veneer

Hej,
Wczorajszy dzień spędzony bardzo fajnie, rozdawanie ulotek, wszystkie te teksty, jak pani chciała otworzyć drzwi, z tym że one są zepsute i trochę się przeliczyła, po czym one strasznie się odbiły od ściany. Rozmowy z wicedyrektorem, później rozdawanie papierów do przyjęcia, przeplatane z oprowadzaniem po szkole i ogólnie strasznie dużo stania, chodzenia, biegania. Ale mimo bolących nóg było fajnie. Dzisiaj za to za jakąś godzinę będę musiała iść do kościoła, kolejne spotkanie z bierzmowania, czy tylko mnie one tak bardzo nużą, czy tylko mnie to nie interesuje i idę tam tylko po podpis i naklejkę, czyli tylko dla potwierdzenia obecności. Czyli wrócę znowu około 19-20 i za bardzo nie będę miała czasu. W tym tygodniu znowu jest tyle do zrobienia. Jeśli jednak miałabym wybrać pomiędzy dzisiejszą mszą, a drugim dniem rekrutacji, oprowadzania i tego wszystkiego, mój wybór padł by na tą drugą opcję. No cóż byle by to szybko minęło. Jeszcze nie wyszłam, a już chcę wracać.
Następny dzień dosyć dziwnej pogody, ale przynajmniej dziś rano było słonecznie, przez co też lepiej się wstało. A potem już tylko się zachmurzyło, aż nie dawno zaczął padać deszcz po czym dołączył się śnieg, czego obecnie już nie widać. Mam nadzieję, że jak będę wracała będzie dosyć w normie.
Jutro już znowu piątek, w szkole już będziemy obchodzić dzień kobiet, prawdopodobnie pójdziemy gdzieś, tak do końca to nie jestem poinformowana, to tylko domysły, przy czym on i prawie sami się wydali. Szybko ten tydzień minął, dopiero co narzekałam na poniedziałkowy dzień, a tu tak blisko do weekendu.
Muszę w końcu ruszyć się, ubrać, spakować i liczyć, że po powrocie do domu, nie będę musiała nic robić, ostatecznie, żeby zająć czymś czas wezmę kąpiel z kubkiem herbaty, co jest całkiem dobrym pomysłem. Obecnie nie pogardziłabym możliwością dwugodzinnej drzemki.

4 marca 2015

My, my, my, my

Hej,
Dzisiaj już znowu środa, środek tygodnia, czyli jeszcze tylko dwa dni w szkole.
Dobrze zaczynać godzinę później, niby to tylko sześćdziesiąt minut, ale różnica znaczna, skończyć godzinę szybciej też jest całkiem przyjemnie. Mimo tego, że bardzo lubię język angielski, to tym razem akurat ucieszyła mnie ta zmiana. Tak właściwie dzisiaj miałam tylko dwie lekcje poważniejsze i dwa w-fy + świetlicę. Ledwo co wróciłam do domu. spakowałam się na jutro i aktualnie piszę tego posta, bo jednak nie chciałam zostawiać bloga na późny wieczór, wtedy prawdopodobnie będę uczyła się na historię, chyba, że okaże się, że jednak jutro nie będzie pani. Tak to będzie nawet fajnie, znowu rozdawanie ulotek z nami samymi i oprowadzanie rocznika 02 po szkole. W zeszłym roku było strasznie dużo bardzo niskich osób, ja sama do najwyższych nie należę, jednak w szóstej klasie byłam wyższa od nich. Ciekawe czy ten rocznik z 2002 okaże się podobny. Jednak tak czy tak obecne drugie i pierwsze klasy gimnazjum, a zwłaszcza te pierwsze mają bardzo często głupie zachowania, rozbić głowę telefonem czy też lustro głową to nie najbardziej bystry pomysł. Znajdą się też osoby normalniejsze osoby, choć takich coraz mniej. Ale mimo wszystko wolę nie oceniać, po prostu takie moje zdanie.
Pogoda nadal jakaś pomieszana. Rano o ósmej było ciemno jakby była dopiero szósta, potem zaczął sypać śnieg, a potem już tylko świeciło słońce. A do tego wszystkiego strasznie wieje wiatr. Co się dzieje z tą pogodą.
Za chwilę zacznę się zbierać, w końcu za jakieś pół godziny wychodzę. Czyli resztę dnia spędzę fajnie.

3 marca 2015

we were never here

Hej,
Dzisiaj już znowu nadszedł wtorek, dzień minął całkiem dobrze. W szkole aż za bardzo wspaniale, dwie piątki, piątka z plusem i szóstka. Co się dzieje, a zwłaszcza z powodu tej piątki ze sprawdzianu z matematyki. Szczęście chyba do mnie wróciło. Jutro zaczynam godzinę później, a kończę też o godzinę szybciej. Czyli nie obecność pani z angielskiego, ale dzięki temu nie będę musiała zrobić zadania i napisać listu.
Wczoraj na dworze było zimno, najpierw padał deszcz, potem się przejaśniło, słońce strasznie świeciło, potem przeszła burza i tak jakoś nadeszła noc. Około piątej nad ranem znowu była burza, z czego akurat ja nic nie wiedziałam, bo spałam, nie ruszyło mnie to. A rano tak jak zawsze wstaję, ścielę łóżko i idę się myć, patrzę za okno, normalnie przechodzę i się wracam, spadł śnieg. Niby małe ilości, ale i tak dosyć długo się utrzymywał. Co z tą pogodą, ma jakieś wahania czy co.
Dzisiaj mam dosyć wolny wieczór, jedynie pouczę się trochę na matematykę, a reszta już się nie liczy. Jutro za to po szkole, wrócę do domu i znowu będę musiała iść do szkoły do organizacji dnia otwartego. Czyli podobnie jak rok temu, rozdawać ulotki, odpowiadać rodzicom i co najlepsze oprowadzać po szkole. Czyli już prawie całą środę mam zajętą, a w czwartek za to znowu muszę iść na spotkanie z bierzmowania. Czasem tylko zastanawiam się po co tyle tego, i tak zazwyczaj w kościele wyłączam się i myślę o wszystkim. Czyli dwa dni zupełnie zajęte. Z tym, że na czwartek musiałabym się trochę więcej pouczyć. No nic, najwyżej będę od kogoś ściągać. Jakoś tam sobie poradzę, będzie dobrze.

c-itylust:q

2 marca 2015

Pour a little salt

Hej,
Poniedziałkowy dzień zaczął się nie za fajnie, zazwyczaj to chodzenie spać i budzenie się z myślą o szkole nie jest za bardzo pozytywne. Szczerze mówiąc wolałabym to wszystko zostawić, wyjść na spacer, wrócić i położyć się do łóżka bądź też sobie porysować. Niestety istnieje coś takiego jak szkoła, sprawdziany, kartkówki. Dzisiejszy dzień był akurat przychylny dla nas, nie było nauczycielki z historii przez co nie było sprawdzianu, pani z geografii nie pytała, a z wosu dostaliśmy z powrotem projekty z czym kartkówka jest przesunięta na za tydzień. Jedynie kartkówka z polskiego, którą będę musiała poprawiać, chociaż punktacja trochę się zmieni. Dobrze, dość już o szkole, teraz jestem w domu i mnie to wszystko nie obchodzi, aż do osiemnastej gdzie będę musiała pouczyć się na jutrzejszy dzień. Wolałabym wyjść na dwór, przejść się z psem, poćwiczyć sobie czy też porysować, bo akurat mam dobry pomysł, dlatego też już mam parę szkiców w zeszycie z angielskiego, tam jest wszystko. Odpowiedzi z jakiś gier, quizów, niektóre lekcje z innych przedmiotów, dużo rysunków. Ale ważne, że z przodu przypomina zwyczajny zeszyt. Znowu zeszłam do tematu szkoły ugh, no cóż ona jak na razie ciągle będzie obecna w moim życiu. Nawet podczas wakacji, ferii i innych wolnych dni przez głowę przemknie myśl o niej. W późniejszym życiu prawdopodobnie głównym środkiem będzie praca albo rodzina.
Pogoda dziś w zupełności zadziwiała, od samego rana padał deszcz, przez co mogłam ubrać sweter. Po południu zaczęło się wypogadzać, słońce świeciło strasznie fałszywie, tak jakby wydawało się, że jest już lato, chociaż tam nadal tak zimno.

1 marca 2015

Come on, skinny love, just last the year

Hej,
Dzisiaj już znowu niedziela. Szczerze mówiąc to do południa są one całkiem fajne, przynajmniej nie przeszkadzają mi, ale później w okolicach osiemnastej, trzeba zacząć się uczyć, spakować się i ogólnie nastawić emocjonalnie i fizycznie, że już następnego dnia znów szkoła i niestety nie będzie dłuższego snu i wolnego czasu.
I że niby już jutro poniedziałek i sprawdzian z historii na który z jednej strony nie chce mi się uczyć, ale jednocześnie chciałabym dostać dobrą ocenę, bo jak na razie trzymam się czwórek. A za tym przedmiotem jakoś szczególnie nie przepadam. Do tego oczywiście możliwa jest kartkówka i pytania z lekcji. Całość razem aż zachęca do pójścia do szkoły. Zależy mi na dobrych ocenach, ale tak jakby za razem nie obchodzą mnie, co w zestawieniu razem wyklucza się, ale inaczej tego wytłumaczyć nie umiem. Staram się uczyć, ale też nie chcę przesadzać, jestem młoda, lubię wychodzić na dwór, być czasem nieobliczalne, a nie siedzieć przy zeszytach i tylko wkuwać nowe pojęcia, które i tak mi się nie przydadzą. "Szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje" tutaj te słowa akurat się zgadzają, raczej nie widzę potrzeby znania reakcji alkanów czy też rozkładania zdań na części pierwsze i nazywania ich. Jedynie poważniej traktuję języki obce, choć też z samej szkoły ich nie da się nauczyć. Zarzutów do dzisiejszej edukacji jest wiele, ale czy ktoś chce sprowadzić ją na właściwą drogę, gdzie szkoła staje się przydatna na co dzień.
Mój humor dzisiaj jeszcze bardziej mnie zaskakuje, odczuwam jakieś fale samopoczucia, czasem jest już nawet dobrze, ale za jakieś dziesięć minut wracam do wyjściowego zobojętnienia bądź smutku. Ale będzie lepiej, jeśli nie dziś to może jutro.
Hello March