Czwartek.
Muszę przyznać, że nigdy normalnie nie wracałam do domu ze szkoły tak późno. Lekcje do szesnastej czterdzieści, nie należą do najprzyjemniejszych. Tym bardziej, że rano i tak wstałam jakieś pół godziny później niż gdybym szła na godzinę szybciej. Wyspać też się nie wyspałam. Na szczęściu jutro już ostatni dzień szkolny w tym tygodniu, a przy tym też klasowa wigilia.
Na jutro muszę się jeszcze pouczyć na polski i historię, a powiem tyle, że im bliżej przerwy świątecznej, tym mniej chce mi się uczyć, to wolne jest koniecznie potrzebne.
Dostałam piątkę z wosu i za te wiadomości z tygodnia (dwóch dni) ale głównie przede wszystkim za formę przedstawienia, nikt tak dobrze nie potrafi gestykulować. W końcu dostało się ten aplauz. Przynajmniej wyjdę na czystą najczystszą piątkę.
Już po dziesiątej, na prawdę brakuje mi przynajmniej dwóch godzin w domu. Tyle dobrze, że ten dzień do prawie siedemnastej nie przypada w piątki. I tak dziś specjalnie dla nas pani musiała czekać, my mieliśmy już stanowczo dość, na dworze było zupełnie ciemno, a w szkole zimno, zwłaszcza na korytarzach. Byliśmy chyba ostatnią i jedyną klasą w tamtym momencie w szkole. Liczę na to, że od stycznia będziemy mieć inny plan. Teraz jeszcze jakoś da się to przetrwać, ale w czasie wiosny czy na początku lata trudno byłoby siedzieć w ławce, kiedy osoby które się zna będą w domu bądź pójdą z kimś na dwór, a przy tym pewnie byłoby znacznie cieplej.
No nic, nie pozostaje mi nic innego jak w końcu się pouczyć, rozłożyć łóżko i iść spać, nic więcej dziś już mi się nie uda zrobić, ale co najważniejsze jeszcze tylko trzy dni i przerwa świąteczna, a tak to tylko jutro i weekend.
♥
Ja na szczęście w tym roku takich dni nie posiadam :)
OdpowiedzUsuńhttp://my-natalias-place.blogspot.com/
Ciesz się :)
Usuń