I znowu zaczynamy kolejny tydzień.
Poniedziałek jak na razie minął całkiem dobrze, na żadnej lekcji nie byłam pytana, a jedyna ocena jaką dzisiaj dostałam to piątka z angielskiego. Ogólnie dzień strasznie się dłużył, nudne lekcje, brak wystarczającej ilości snu i ciągła paplanina o egzaminach. Bo przecież nikt o nich nie pamięta.
Do egzaminów nie widzę za bardzo sensu uczenia się, jeśli te trzy lata gimnazjum coś mi dały, to przez kolejne trzy dni powinno mi pójść dobrze, tym razem nie będę robiła ściąg. Co więcej powiedzieć, carne długopisy mam, legitymacje też, a niczego więcej mi nie potrzeba. Jeśli czytająca to osoba również jest z 99 rocznika to szczerzę życzę powodzenia, nie ma się czym martwić, będzie dobrze. Gdy zacznie się czytać stres minie, najważniejsze to myśleć i dokładnie czytać.
Teraz od razu jak dodam tego posta, pójdę po jabłko i kontynuuję książkę, zostało mi jeszcze 200 stron, z czego mogłabym zmniejszyć tą liczę o 100. W przeciągu tego tygodnia prawdopodobnie ją skończę. A rzecz biorąc "Love, Rosie" to fajna książka, na początku nie rozumiałam jak ona jest pisana, ale po kilku stronach już było normalnie. Szybko i przyjemnie się ją czyta, bo w ciągu wczorajszej niedzieli przeczytałam 175 stron.
Co do jutrzejszego dnia to miałam tylko jedne pytanie, a mianowicie jak się ubrać. Obecnie zaplanowałam już sobie trzy outfity i co kiedy ubiorę zależy tylko od tego jakie będą warunki atmosferyczne. Dzisiaj pogoda była całkiem w porządku, chociaż strasznie wiało i nadal wieje, przez co jest znacznie chłodniej.
Podsumowując kolejny poniedziałek, ten tydzień będzie znacznie dziwniejszy. Na szczęście zostało tylko dziesięć tygodni do końca roku.
Trzymajcie za mnie i cały rocznik 99' kciuki.
♥
Ja piszę egzaminy dopiero za rok , ale współczuje tym którzy piszą ;) Z tego co wiem to póki co łatwe były zadania ;)
OdpowiedzUsuńhttp://przyszlosczapisanawterazniejszosci.blogspot.com/
Polski był dla mnie prosty, a z historii i wosu większość strzelałam.
UsuńZadania jak zadania, zależy dla kogo
:)