Nareszcie ulubiona sobota, w końcu miałam możliwość pospać trochę dłużej i wstać kiedy chcę. To pierwsze tak jak zazwyczaj za bardzo się nie udało, bo wstałam trochę po ósmej. Ale to lepsze niż o szóstej trzydzieści.
Dzień ogólnie wolny, rano tylko sobie posprzątałam, potem poćwiczyłam. Myślałam, żeby dobrze było zrobić już zadania i kartki do uczenia się na nadchodzące kartkówki, sprawdziany, ale jakoś jeszcze nie udało mi się aż tak bardzo zmotywować, może jeszcze w nocy poczuję chęć do zrobienia tego.
Pogoda po raz kolejny pokazała swoje niezdecydowanie, od rana po prostu było zachmurzone, a około południa zaczął padać śnieg z deszczem i obecnie trochę się go nawet utrzymuje, ale najwyżej przetrwa do jutrzejszej nocy. Chyba, że jutro znowu będzie padać, ale jakoś na to nie liczę. Teraz bardziej już oczekuję wiosny, niż zimy. Jeszcze nie ma lutego, ale dla mnie zima kojarzy się jedynie z grudniem i początkiem stycznia. A po tych wszystkich słonecznych dniach spokojnie można było by powiedzieć, że nadchodzi wiosna. A pewnie śnieg jeszcze raz przywita nas na Wielkanoc. No cóż.
♥
Całkiem możliwe, że Wielkanocą spadnie śnieg. Coraz bardziej dziadek mróz się spóźnia :)
OdpowiedzUsuńhttp://sapphireblog1.blogspot.com
A tu teraz tyle śniegu napadało :)
Usuńciekawy post
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga jeśli się spodoba zapraszam do obserwacji .
- http://laninatosia.blogspot.co.uk/
.
Usuń