15 lipca 2017

And when she rings you up

Hej,
Sobota.

Dzisiaj w sumie zrobiłam tyle co normalnie robię w ciągu tygodnia. Sprzątałam, odkurzałam, zamiatałam, wynosiłam rzeczy, próbowałam zrobić pranie, powiesiłam czyste rzeczy, umyłam włosy, zajęłam się akwarium, byłam w sklepie i nie wiem co jeszcze. Po prostu przez pierwsze pół dnia ciągle byłam w biegu pomimo tego, że to weekend.

Wczorajsze wyjście było serio udane, ostatecznie siedzieliśmy głównie na rynku z piwem i pizzą. Odwiozła nas jedna koleżanka, która zresztą od tygodnia ma prawo jazdy, strasznie jej zazdroszczę, ale całkiem możliwe, że za chwilę to będę ja.

Szczerze mówiąc cieszę się z tej soboty. Przynajmniej jeden dzień kiedy mogę sobie posiedzieć w domu i nie muszę o niczym szczególnie myśleć. Zobaczyłam dwa odcinki serialu, przeczytałam kilka rozdziałów książki, posiedziałam sobie sama, posłuchałam w spokoju muzyki, odpoczęłam od wszystkiego.

Obecnie pozostało mi już tylko umyć się i iść spać. Ale pewnie jeszcze trochę posiedzę i może w końcu oddzielę zeszyty do wyrzucenia, nigdy więcej historii, fizyki i tym podobnych idiotycznych (jak dla mnie) przedmiotów, to będzie duże ognisko.
grafika beach, blue, and eye

2 komentarze:

Za każdy komentarz szczerze dziękuję, przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę. Jednakże każda opinia ma dla mnie znaczenie.
♥♥♥
Jeśli już komentujesz, bo zależy ci tylko na wejściach i komentarzach to przeczytaj chociaż połowę postu, a dopiero potem skomentuj.