13 lipca 2015

Don't tell your mother

Hej,
Kolejny dzień minął, podobno poniedziałek, ale jak dla mnie zupełnie wyglądał on na niedzielę. W sumie nie wiem dlaczego?
Obudziłam się raczej z rana w okolicy ósmej, ale postanowiłam jeszcze trochę poleżeć, wyszło z tego tyle że zasnęłam i spałam tak do po dziesiątej. Przez co też godziny szybciej mijały.
A co tak w zasadzie robiłam? Liczyłam, że się wypogodzi i nie będzie co chwilę padać, zobaczyłam 'pierwszy raz', czytałam, ćwiczyłam, oglądałam jakieś filmiki na youtube, a potem przeszłam do śmiesznych vine'ów i zdjęć, siedziałam na snapie i wysyłałam kilku osobom nasze klasowe zdjęcie z różnymi podpisami. No ogólnie nic szczególnego. Chciałam wyjść na dwór na dłużej bądź pojeździć na rowerze, ale nic z tych rzeczy mi się nie udało. Mam nadzieję, że jutro będzie lepsza pogoda, specjalnie ustawię sobie budzik dosyć wcześnie i spojrzę na pogodę, jeśli będzie podobna do dzisiejszej idę z powrotem do łóżka, jeśli będzie ładna w co wątpię, wtedy poleżę jeszcze z pół godziny i wstanę. A wyjdzie z tego tyle, że zapomnę o ustawieniu budzika i po prostu będę spała do woli albo aż ktoś mnie obudzi, zresztą tak jak przez ostatnie dwa tygodnie.
Prognoza pogody pokazuje, że co najmniej do czwartku nie zaznamy większego ciepła czy też słonecznych dni. No cóż, mam nadzieję, że za dokładnie dwa tygodnie będzie lepsza pogoda. W końcu będą moje szesnaste urodziny. Zazwyczaj trafiał się upał, bądź ciepły dzień z deszczem. Mimo wszystko i tak jestem zadowolona, że mam urodziny w wakacje. Nigdy nie musiałam nieść cukierków do szkoły, tylko raz śpiewano mi sto lat przy klasie (we wrześniu, moja już była wychowawczyni miała taką wizję), poza tym jest wolne, jest ciepło. Kilka innych plusów na pewno by się znalazły, ale tyle wyżej wymienionych chyba wystarczy. Tak czy tak nie mamy wpływu na datę naszych urodzin, ale muszę przyznać z mojej jestem zadowolona.
Co teraz? Dobiega północ, pójdę pod prysznic, rozłożę łóżko i trochę poczytam, a potem raczej z radością wskoczę do bram snu. Dzisiaj znowu zresztą miałam dziwny sen, moja rodzina, jakieś dziecko z głową niczym poduszka, jego książeczka zdrowia, klub wrotkarski, jakaś impreza, ciemne bloki, późna jesień jeśli dobrze oceniłam i w dodatku prawie się zgubiłam obchodząc budynek. Nie wiem jakie miał on znaczenie i chyba wolę nie wiedzieć. I tak nic nie przebije zawodów w rzucaniu wiadrem jak najdalej i jak najwyżej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz szczerze dziękuję, przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę. Jednakże każda opinia ma dla mnie znaczenie.
♥♥♥
Jeśli już komentujesz, bo zależy ci tylko na wejściach i komentarzach to przeczytaj chociaż połowę postu, a dopiero potem skomentuj.