30 lipca 2016

So take a deep breath and let it go

Hej,
Sobota.
(00:50 - niedziela)
Dopiero co wróciłam z festynu, a właściwie koncertów w sąsiednim mieście. Jest już blisko pierwszej w nocy, ale post codziennie musi jednak być, dlatego udostępnię go z planowaną publikacją tak będzie najprościej. Jutro, a właściwie dzisiaj opiszę trochę bardziej ten wypad. Było na prawdę fajnie. Trzymaliśmy się mniej więcej w piętnaście osób, a dodatkowo zawsze ktoś się jeszcze znalazł. Ale musiała być jakaś spina. Jeden chłopak obraził naszą koleżankę, no oczywiście każdy rycerski chłopak chciał ją ratować z myślą o pokazaniu mu, że tak nie powinno się odzywać do dziewczyn. Co z tego wyszło, tylko tyle, że każdego trzeba było pilnować. Dodatkowo były zamknięte bramy z powodu przeludnienia. Więc jak się wyszło to nie było szansy wdarcia się z powrotem. Warto było zostać w środku. Szczerze mówiąc dawno nie widziałam takiego zbiorowiska. 
Gdyby tam coś się zgubiło, małe były szanse odzyskania zguby. Podobnie było z ludźmi. Choć poznałam dziś tyle osób, ale tak czy inaczej w ciemnej scenerii. Raczej gdybym kiedyś spotkała ich na drodze - nie rozpoznałabym ich. Fajne było to, że wszyscy podchodzili na luzie. Każdemu przybijało się piątki, śpiewało się razem no po prostu było świetnie. Choć karetki też zostawały wzywane, o policji już nie wspomnę. Gdziekolwiek człowiek by się obrócił tam też policjant. Przy takiej zabawie mieli pewnie niezłe urwanie głowy.
No nic, wróciłam, jest prawie pierwsza już się umyłam, jeszcze trochę posiedzę, przeczytam jeden krótki rozdział i mogę iść spać. To by było na tyle. Sobota jak najbardziej pozytywna.

grafika summer, blue, and water

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz szczerze dziękuję, przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę. Jednakże każda opinia ma dla mnie znaczenie.
♥♥♥
Jeśli już komentujesz, bo zależy ci tylko na wejściach i komentarzach to przeczytaj chociaż połowę postu, a dopiero potem skomentuj.