18 listopada 2016

I choke on my own words

Hej,
Piątek.
Ten tydzień był naprawdę ciężki. Codziennie coś było do zrobienia, mało spałam i dużo się stresowałam. W dodatku po prostu nie umiałam zasypiać, mogłam leżeć do pierwszej i mimo tego, że byłam zmęczona, nie potrafiłam zasnąć. Jeśli tak pójdzie z dnia na dzień, to za chwilę będę spała po cztery godziny. Ostatni raz takie problemy miałam kilka miesięcy temu. Liczę no to, że dzisiaj już normalnie pójdę spać.

W sumie to dzisiejszy dzień nie był jakiś szczególny. Przesiedziałam te siedem godzin, wróciłam do domu o siedemnastej i już teraz mamy dwudziestą pierwszą. Właśnie tego nienawidzę w późnym wracaniu. Dzisiaj chyba zostaję w domu, bo w końcu też jutro idę na osiemnastkę. Myślałam nawet o ubraniu spódnicy na tę imprezę, ale obecnie ten plan już porzuciłam. Przez moje poświęcenie na w-f'ie teraz mam ogromnego sińca na lewym kolanie. A poza tym wygodniej i cieplej będzie mi w legginsach. No cóż, nie tym razem.

Aktualnie pozostało mi rozłożyć łóżko, umyć się i (jeśli nigdzie nie wyjdę) kontynuować książkę i/lub zobaczyć odcinek jakiegoś mojego serialu. W sumie będzie to miły piątkowy wieczór.
grafika bedroom, white, and home

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz szczerze dziękuję, przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę. Jednakże każda opinia ma dla mnie znaczenie.
♥♥♥
Jeśli już komentujesz, bo zależy ci tylko na wejściach i komentarzach to przeczytaj chociaż połowę postu, a dopiero potem skomentuj.